Decyzja o wykonaniu pierwszego tatuażu czasem jest przemyślana, a innym razem spontaniczna. Istotne znaczenie ma by nie popełnić błędów, które rzutować będą na zadowolenie z efektu, czyli dziary. Poznaj zatem 5 błędów, których musisz się ustrzec, aby Twój tatuaż nie okazał się kitem zamiast hitem.
Błąd nr 1 : „na spontana” niekoniecznie, zwłaszcza po zakrapianej imprezie
Pierwszy tatuaż to powinna być przemyślana decyzja albo chociaż taka podjęta w stanie trzeźwym. Bo jeśli po zakrapianej imprezie zdecydujesz się pójść do studia tatuażu z wielkim kacem, to raczej nie skończy się to dobrze. Pamiętaj, że po wypiciu alkoholu krew jest rozrzedzona, zatem doświadczony tatuażysta nawet dzień po imprezie, odradzi Ci wykonanie tatuażu. Nawet jeśli założyłeś/założyłaś się z kimś, że to zrobisz nie będzie to oznaka tchórzostwa, wszak z tą pamiątką zostaniesz na całe życie. A zwykle po alkoholu ma się dziwne pomysły, zatem lepiej ich nie realizować. Choć można tatuaż przysłonić innym, zwłaszcza tym wykonanym techniką blackwork, to jednak najpierw pierwszy tatuaż musi się dobrze wygoić, czyli z taką wątpliwą pamiątką będziesz chodzić co najmniej dwa miesiące. I musisz o owy tatuaż dbać niezależnie czy Ci się podoba czy nie, bo skóra jest jedną wielką raną i musi się dobrze wygoić, aby nie wdało się zakażenie. Musisz zatem zaopatrzyć się w niezawodne kosmetyki do tatuażu. Poniesiesz zatem podwójny wydatek, będziesz cierpieć, a koniec końców będziesz chciał/chciała zmienić lub usunąć tatuaż, zatem zakładom i spontanicznym tatuażom po zakrapianej imprezie mówimy stanowcze: nie!
Błąd nr 2: dobrze przemyśl wielkość tatuażu, styl tatuowania i miejsce jego wykonania
Jeśli już decyzja o wykonaniu tatuażu jest dobrze przemyślana, to sama chęć wykonania nie wystarczy. Bo choć tatuażysta może zaproponować Ci szereg wzorów i stylów, to jednak musisz się na coś zdecydować, wszak inni klienci czekają, a decyzja pod wpływem chwili nie zawsze będzie tą właściwą. Z tego powodu lepiej przyjść z konkretną wizją, czyli wiedzieć, co się chce mieć wytatuowane, w jakim stylu (możesz wcześniej obejrzeć galerię na stronie studia tatuażu), a także miejscu. Co do miejsca, to jeszcze możesz zmienić zdanie na miejscu. Doświadczony tatuażysta na pewno powie Ci czy to przez Ciebie wybrane jest szczególnie bolesne. Na pewno pierwszych tatuaży lepiej nie wykonywać na piersiach, łokciach, łopatkach czy brzuchu, a szczególnie żebrach. Ramię, przedramię, kark czy noga są już lepszymi wyborami. Musisz umieć samodzielnie pielęgnować tatuaż. Przy tatuażu na plecach będziesz potrzebować pomocy, by ktoś rozprowadził kosmetyki do tatuażu przyspieszające gojenie. Zatem także to musisz wziąć pod uwagę decydując się na pierwszy tatuaż.
Błąd nr 3: nie kieruj się promocyjną ceną, gdyż najważniejsza jest renoma studia tatuażu
Kolejny często popełniany błąd, czyli wybieranie wyjątkowo promocyjnej oferty studia tatuażu, czy co gorsza oferty tatuażysty „dziarającego” na własną rękę. Jeśli cena jest podejrzanie niska w stosunku do konkurencji, to powinna zapalić Ci się żółta lampka, bo coś musi być nie tak. Może się okazać, że umiejętności tatuażysty są dość mierne i efekt będzie nie tylko niezadowalający, ale wręcz opłakany i wtedy czeka Cię podwójny wydatek. Po zagojeniu bowiem pobiegniesz od razu do renomowanego studia, nie zważając na koszty, by poprawić, zakryć nieudany tatuaż. Jeśli decydujesz się na tatuaż typu realistyczny czy biomechaniczny, to musi on swoje kosztować, bo jest prawdziwą sztuką. Ale również tatuaż typu liternictwo, czyli z napisem można koncertowo zepsuć… Dlatego nie warto oszczędzać, by potem nie chodzić z napisem: „ryż” po chińsku zamiast „fame”. To samo dotyczy wizerunków, choćby gwiazd popkultury, które zamiast formy realistycznej mają formę karykatur. Wystarczy zobaczyć jaki tatuaż zafundował sobie pewien Janusz Tatuażu, decydując się na wizerunek Freddiego Mercury z ogromną, zbyt ogromną (nawet jak na Freddiego) szczęką.
Błąd nr 4: nie tatuuj imienia aktualnej sympatii ani inicjałów z serduszkiem
Błąd, który pojawia się chyba najczęściej. Wpadasz na genialny pomysł, by wytatuować sobie imię swojej sympatii, wszak w ten sposób możesz pokazać jak bardzo ją kochasz – w końcu nawet zniesiesz widok igły i ból, być może nawet bez mdlenia i płaczu… Ale potem okazuje się, że związek rozpada się szybciej niż tatuaż się goi i co tu zrobić z taką pamiątką. Nawet pary, które są już ze sobą jakiś czas mogą mieć podobny problem. Ba! Nawet w małżeństwie tatuowanie imienia małżonki/małżonka obarczone jest ryzykiem, podobnie jak samo sakramentalne „tak”, zwłaszcza jeśli ktoś wypowiada je równie często jak pewien czerwonowłosy wokalista.
Błąd nr 5: Jeśli tatuujesz sentencję w języku obcym sprawdź pisownię, bo tatuażysta nie musi być poliglotą
Kolejny błąd bardzo często zdarzał się, gdy jakąś dekadę temu panowała moda na tatuaże chińskie. W końcu kto zawracał by sobie głowę chodzeniem do tłumacza w celu przetłumaczenia osobliwych znaczków. I tak powstawały tatuaże z filozofią życiową typu: „Życie przynosi Ci cytryny, abyś mógł zrobić lemoniadę” albo „Śmierć, ale najpierw hańba”. Chyba nie o to tu chodziło. Choć to nawet chyba lepsze niż menu chińskiej knajpy np. „Kurczak w sezamie” wytatuowane na klacie. Często zdarzają się także błędy pisowni. Kiedy ktoś chciał wytatuować sobie słowo „patience”, ale wyszło „patients”. No cóż, mamy nadzieję, że przynajmniej pracuje w służbie zdrowia, bo choć trochę będzie pasowało… Tak już zupełnie poważnie zawsze sprawdzaj pisownię wyrazów w języku obcym czy transkrypcję, aby nie okazało się, że będziesz mieć takie wątpliwie dzieło. Strach pomyśleć co to będzie jak przyjdzie moda na napisy w języku arabskim… Pamiętaj, że tatuażysta nie musi być poliglotą.
Pierwszy tatuaż to duże przeżycie i dużo stresu. Warto zatem mieć wszystko dopięte na ostatni guzik, czyli przemyślane, a do tego oddać się w ręce prawdziwego mistrza tatuażu.